Miłosierdzie gminy - Problematyka utworu

epoka: Pozytywizm

Krytyka społeczeństwa

Nowela Miłosierdzie gminy daje – na przykładzie ludności małej szwajcarskiej wioski – przekrój społeczeństwa. Z jednej strony mamy tutaj urzędników, rzemieślników, słowem osoby posiadające pewien majątek, zdolne do pracy i czerpiące z niej duże korzyści. Z drugiej zaś strony znajdują się parobkowie, służba, a także ludzie zniedołężniali, starzy, chorzy, bezdomni. Są oni odtrąceni i dyskryminowani. Brak jest instytucji mogących roztoczyć nad nimi opiekę. Wszyscy zebrani na licytacji są tutaj „dla interesu”. Możliwość zakupu taniej siły roboczej jest atrakcyjnym rozwiązaniem, zaś uczucia takie, jak litość, współczucie, solidarność, chęć niesienia pomocy słabszym, schodzą na daleki plan. Przetarg, w którym zebrani uczestniczą, stanowi w gruncie rzeczy makabryczny żart, niestosowny i nieludzki proceder, który jest jednak przez nich w pełni respektowany i traktowany jako element powszedniego życia.

 

Krytyka instytucji

Konopnicka demaskuje w noweli bezduszność i zakłamanie burżuazyjnych instytucji – na przykładzie owej szwajcarskiej gminy. Poważne problemy społeczne, takiej jak bieda, bezdomność, starość, niezdolność do pracy – ich ucieleśnieniem jest tragarz Kuntz Wunderli – są rozwiązywane w sposób niby humanitarny, a w istocie zupełnie nieludzki. Licytacja, na której ludzie są oglądani niczym zwierzęta hodowlane – i tak samo traktowani – jest praktyką w miasteczku w pełni akceptowaną i uznawaną za moralną. Demaskuje Konopnicka prawdziwe intencje gminy, na przykładzie jej przedstawiciela, prowadzącego licytację. Podkreśla się jego piękny, gustowny ubiór oraz dar wygłaszania mów. Sam urzędnik wielokrotnie wspomina o konieczności pomocy biednym, starym ludziom w swoich wywodach. Jednak kiedy uczestnicy licytacji pytają o ubiór starca i ujawnia się jego faktyczne nędzne odzienie, wychodzi na jaw prawdziwa twarz radcy. Nie chce on dyskutować na temat łachmanów starca, ale, co poświadcza narrator, sam to radca był inicjatorem przebrania starca, by łatwiej znalazł nabywcę i problem gminny został tym sposobem rozwiązany. Zdemaskowany Wunderli stanowi zatem dla urzędników niemały problem, co jest dowodem zbiurokratyzowania, bezduszności oraz braku jakichkolwiek uczuć, ze strony przedstawiciele gminy. Często podkreśla się też władzę pieniądza, który decyduje tu o losie człowieka. Zwraca też w noweli uwagę przyrównywanie „miłosierdzia gminy” do podstawowej zasady chrześcijaństwa. Owo powoływanie się na wartość religii stanowi jednak jedynie przykrywkę dla chęci zysku.

 

Groteska i tragizm

Utwór skonstruowany jest tak, że łączy w sobie elementy komiczne – w ujęciu karykaturalnym, groteskowym, z tragicznymi. Najbardziej widać to podczas oględzin Wunderlego przed samą licytacją. Z jednej strony padają dowcipne, rubaszne, przesadzone komentarze – dotyczące siły kandydata, jego wieku, ubrania. Z drugiej natomiast rysuje się ta sama sytuacja z punktu widzenia starca. Dla niego owa praktyka gminna – licytowanie niezdolnych do pracy starców – jest upokarzająca, ale z godnością do końca dzielnie znosi swój los.

 

Portret psychologiczny bohatera

W noweli Miłosierdzie gminy bardzo dokładnie poznajemy jej głównego bohatera. Kuntz jest starym, zniszczonym życiem tragarzem, którego poznać można po wychudzonym ciele i poniszczonym ubraniu. Prawdziwą maestrię ujawnia jednak pisarka, przedstawiając portret psychologiczny starca, odzwierciedlając jego świat uczuć, wnętrze. Demonstrowane są różne stany emocjonalne, które mężczyzna przechodzi. Upokorzenie – z racji wystawienia na licytację gminną, wstyd – gdy widzi syna wśród kupujących, nadzieję – kiedy uświadamia sobie, że wylicytuje go syn, przerażenie – kiedy wydaje się, że jego ubranie jest pożyczone oraz żałość i smutek – gdy zakupiony przez Probsta zostaje przykuty do mleczarskiego wózka. Biedny stary Kuntz to wspaniała kreacja psychologiczna – jedna z lepszych w dorobku Konopnickiej, a nawet jedna z świetniejszych w całej pozytywistycznej nowelistyce.

 

Rozpad więzi rodzinnych

Interesująco pisarka przedstawia w noweli jeszcze jeden ciekawy problem z życia społecznego – rozpad więzi rodzinnych. Wystawiony na licytację starzec ma bowiem bliskich. Na salę przychodzi jego syn z dzieckiem. Bierze udział w przetargu, ale przelicytowany wychodzi ostatecznie z sali. Zwraca uwagę jego brak zaangażowania, bezduszność, ale i bezsilność. Chciałby pomóc ojcu, ale wie, że w obecnej sytuacji byłoby to zbyt duże obciążenie dla rodzinnego budżetu. Wspomniana zostaje też jego żona, która jest osobą skąpą i nie byłaby zadowolona, gdyby stary Wunderli miał z nią zamieszkać pod jednym dachem. Postać syna zostaje zatem sportretowana nieco niejednoznacznie, mimo to dziwić musi nas dziś owo wahanie co do przyjścia z pomocą własnemu ojcu. Jedynie mentalność małego dziecka pozwala na okazanie najbardziej elementarnych uczuć. Gdy syn Kuntza zostaje przelicytowany po raz pierwszy, od razu chce wychodzić. Powstrzymuje go i skłania do składania dalszych ofert głos synka, który woła dziadka. Tym niemniej ostatecznie starzec trafia w ręce bezwzględnego mleczarza i farsa zwana miłosierdziem gminy dobiega końca.

 

Programy pozytywistyczne w Miłosierdziu gminy

Nowela Miłosierdzie gminy wpisuje się w pozytywistyczną ideologię i publicystykę. Stanowi literacki głos w dyskusji na temat aktualnych problemów społecznych. Podjęty zostaje tu temat modnego w epoce hasła – filantropii. Owa dobroczynność przedstawiona tu jednak zostaje w sposób skrajnie nieludzki. Pod pozorami szczytnych haseł – zwłaszcza w przemówieniu początkowym radcy – kryje się w istocie sprzedaż za bezcen taniej siły roboczej. W noweli zwraca się uwagę także na problem biedy z jednej strony, a władzy pieniądza z drugiej. Bogaty mleczarz Probst może sobie pozwolić na najniższą kwotę w licytacji, bo co podkreśla Konopnicka, przytaczając jego monolog wewnętrzny:

 

Bądź co bądź to najtańszy robotnik, jakiego znaleźć można. Czy złością czy dobrocią zawsze się z niego tyle roboty wyciśnie, ile zje, a co gmina doda, to jakby znalazł.

 

Tym samym Konopnicka atakuje nie tylko bezduszne społeczeństwo czy praktyki urzędników. Zwraca bowiem także uwagę na rozdźwięk pomiędzy pozytywistycznymi utopijnymi poglądami, a praktyką społeczną oraz potępia wszechwładzę pieniądza. Razi to czytelnika zwłaszcza na tle ciągłego podkreślania dobroczynności urzędników oraz powoływania się na Boskie miłosierdzie. Tym samym owo w swojej pierwotnej postaci szczytne hasło, staje się drwiąco brzmiącym frazesem, zakrywającym faktyczne intencje zgromadzonych.