Nad Niemnem - Anzelm Bohatyrowicz

epoka: Pozytywizm

Podstawowe informacje o bohaterze

Anzelm Bohatyrowicz jest bohaterem powieści Elizy Orzeszkowej Nad Niemnem. Ma około pięćdziesiąt lat. Jest bratem Jerzego, który zginął w powstaniu styczniowym. W młodości zakochany w Marcie Korczyńskiej, z którą chciał się ożenić. Miał wtedy niespełna trzydzieści lat. Przeżywszy bardzo jej rezygnację, nie związał się nigdy więcej z żadną kobietą. Oddany pracy na roli, pozostał kawalerem do końca. Ranny w powstaniu. Sprawuje opiekę zarówno nad mogiłą powstańczą, jak i grobem legendarnych założycieli rodu Bohatyrowiczów, Jana i Cecylii.

 

Charakterystyka zewnętrzna

Anzelm porusza się wolno i ociężale, z przygarbionymi plecami. Twarz jego ma wyraz cierpiący i zamyślony, o rysach „ściągłych” i o regularnym profilu. Policzki zapadły się, a błękit oczu wyblakł. Jest opalony. Ma zwyczaj mówić wolno i monotonnie, poprzez głęboki skłon oddaje cześć gościowi i każdej kobiecie. Z zachowania tego widać, że nieobce mu były dobre maniery i „dworne obyczaje”. Jednak nawet wtedy nie zdejmuje z głowy swojej czapki z baraniej skóry – przeprasza i tłumaczy, że to z powodu dolegliwości chorobowych jego głowy.

 

Charakterystyka wewnętrzna

Życie Anzelma toczyło się normalnie do lat młodości. Potem nagle straciło sens. Były dwa tego powody. Po pierwsze, Marta Korczyńska odrzuciła jego oświadczyny. Po drugie, w powstaniu zginął jego ukochany brat, Jerzy. Od tej chwili, przejęty do głębi tymi faktami, zamknął się w sobie i często przebywał w odosobnieniu. Dręczyły go refleksje o bezsensie ludzkiego życia, przychodziły też myśli samobójcze. Wiara utrzymała go jednak przy życiu. Pracował w pocie czoła. Robił wszystko, by zapomnieć. Chciał nawet ożenić się, ale kiedy spoglądał na nową wybrankę, obraz Marty stawał mu przed oczami. Walczył tak ze sobą przez prawie trzy lata. Nie poradził sobie jednak i dość ciężko się rozchorował. Tak bardzo podupadł na zdrowiu, że przez kilka następnych lat nie miał praktycznie kontaktu ze światem.

 

Najczęściej przebywał wtedy w swojej izbie, w której zamykał się „na kruczek” i nikogo nie wpuszczał. Lekarz oznajmił, że trapi go choroba duszy, a nie ciała. Zalecił zebranie w sobie sił i odnalezienie jakiegoś „lekarstwa dusznego”. Anzelm znalazł ten lek – był nim jego bratanek, sierota po zmarłym bracie, Jerzym. Zaopiekował się więc młodym Jankiem, pomagał mu w gospodarstwie i w pracach polowych. Tak go chłopak wspomina w rozmowie z Justyną:

wesoły był, gadatliwy i cały na wierzchu.

Anzelma zaczął cieszyć nowo zbudowany dom, sad założony własnymi rękami, pasieka pilnie doglądana przez Janka, ale i sam bratanek – bo wyrósł na mądrego, dorodnego mężczyznę. Wspólnie stworzyli pogodny dom i radosną, zgodną rodzinę. Anzelm wiedział, że mieszka w miejscu, gdzie żył jego dziad i pradziad, a on sam tu się urodził, wychował i postarzał. To również podtrzymywało go na duchu.

 

Nie może zrozumieć postawy Benedykta Korczyńskiego wobec Bohatyrowiczów. W rozmowie z Justyną z rozrzewnieniem wspomina te czasy, kiedy obie rodziny żyły w zgodzie i w przyjaźni. Z zadziwieniem i oczarowaniem patrzy jednak na młodego Witolda, który śmiało i głośno mówi o równouprawnieniu stanów, o braterstwie i pojednaniu wszystkich w myśl jednej idei – walki o wolność i niepodległość ojczyzny. Widzi w nim realizację swoich ideałów i powrót w lata młodzieńcze, kiedy brat, Jerzy i Andrzej Korczyński byli przyjaciółmi.

 

Anzelm jest gorącym patriotą. Walczył w powstaniu, ale ze względu na odniesione rany, musiał wrócić do domu. Z czcią i ze wzruszeniem opowiada Justynie o przeszłości. Jest zachwycony wieścią o tym, że zostanie ona żoną jego bratanka, Jana.