Rozmowy z katem - August Schielke

Podstawowe informacje o postaci

August Schielke urodził się w Nowej Soli pod Poczdamem, później przeprowadził się do Hanoweru. Jego prababka była Polką, a matka Łużyczanką mieszkającą niedaleko Budziszyna. Był niższym funkcjonariuszem policji kryminalnej, którą na siłę wcielono do NSDAP, a ponieważ nie umiał niczego innego robić niż być policjantem, bo nie miał żadnego innego zawodu, nie miał wyjścia, jak zgodzić się na bycie członkiem SS. Dowiadujemy się w trakcie rozmów, że całą wojnę przesiedział w kancelarii Bierkampa w Krakowie, gdzie pracował jako archiwista. Jest nieoceniony w trakcie rozmów pomiędzy Moczarskim a Stroopem, bo jego obecność nie pozwalała Stroopowi na koloryzowanie swojej biografii, uzupełniał pewne fakty, innym zaprzeczał. Patrzył na generała z pozycji policjanta „z dołu”, więc wypowiedzi i oceny nie ograniczały go w relacji zależności: dowódca-podwładny i wpłynęły w zasadniczy sposób na prawdziwość relacjonowanych wydarzeń.

 

Charakterystyka

Schielke jawi się jako osoba pogodna i gadatliwa. W celi był miernikiem prawdomówności Stroopa. Nie znał jednak wielu szczegółów dotyczących np. likwidacji getta, dlatego dopytywał o wszystko i chociaż był Niemcem, to bulwersowało go wiele faktów z biografii Stroopa, nawet stwierdził, że ten, kto zabija jeńców, nie jest prawdziwym generałem. Często ironizuje z generała i pomniejsza jego wielkość i rolę, jaką w swojej ocenie odgrywał, począwszy od I wojny światowej, w historii Niemiec. Jednak Schielke mimo krytyki i negowania postępowania Stroopa nawet w celi przestrzega wpojonych mu nawyków odnośnie wojskowej hierarchii i myje po posiłku jego miseczkę , co nie oznacza ani poddaństwa, ani też tego, że trzymał jego stronę. Po prostu tak był wychowany. Jest otwarty i chętnie zabiera głos. Jego krytyka nazizmu nie wynikała z chęci przypodobania się Moczarskiemu, on myślał tak naprawdę i niepochlebnie oceniał politykę Hitlera. W wielu sprawach popiera Moczarskiego i demonstracyjnie potępia czyny Stroopa. Krytykował poddańczy sposób bycia wszystkich esesmanów i ich pogardę dla tych, którzy do partii nie należeli i których Stroop uważał za hołotę. Wyjawił prawdę o postawie Stroopa w czasie przesłuchania przez Amerykanów w Dachau i zarzucił mu, że postąpił niehonorowo, zwalając winę na dowódców, a nie biorąc jej na siebie, bo przecież decyzja o mordzie na amerykańskich lotnikach została wydana przez niego. W sposób otwarty i szczery korygował wynurzenia Stroopa, był bardziej obiektywny w ocenie Niemców, a z siebie nawet dumny, że chociaż był hitlerowcem, to nigdy nikogo nie zabił. Nie był mitomanem i trzeźwo oceniał sytuacje z wojny, które widział, jako okazję dla hitlerowców, by pławić się w luksusach na koszt podbijanych narodów. Cieszył się niezmiernie i dawał temu widoczny wyraz, gdy Moczarski demaskował i prostował małe i większe przekłamania Stroopa. Niemcom pokroju Stroopa zarzucał brak obiektywizmu, niesprawiedliwość, dwulicowość i zakłamanie, czego dowodem miało być nierówne traktowanie ludzi innej orientacji seksualnej. Robiono „czystki” w świecie pederastów, ale one, oburzał się Schielke, nie dotknęły zagorzałych zwolenników Hitlera, którzy nawet mieli otwartą drogę awansu za wierną służbę.

 

August Schielke jest nietypowym hitlerowcem, bo – jak powiadał – nikogo nie skrzywdził, nie popierał też polityki Hitlera, a poczynaniami Stroopa pogardzał, był zbulwersowany wszystkim, co usłyszał, a wręcz brzydził się tym. Trudno mu odmówić zdroworozsądkowego postrzegania i oceny rzeczywistości. Należał do grupy tzw. nieszkodliwych Niemców.